sobota, 8 maja 2010

Moto Guzzi Breva 850

Sobota ósmego maja. Dni otwarte POLMOTu w Chorzowie.

Moto Guzzi od dawna istniało na mojej liście eksperymentów do przeprowadzenia. Powodem nie jest prestiż marki, tylko jej ekskluzywność. Przy produkcji paru, czy parunastu tysięcy sztuk rocznie "gutki" są dość rzadkim widokiem. W ramach dni otwartych zyskałem swoje pięć, a właściwie trzydzieści pięć minut na modelu Breva 850.


Oko bestii.
Z oczywistego powodu jakim jest ograniczenie czasowe nie miałem możliwości poznać Brevy tak, jakbym tego chciał. Czekając na jazdę miałem na szczęście więcej czasu, żeby się motocyklowi przyjrzeć z bliska. A jest to nie lada widok.
Przypisanie Brevy bezpośrednio do grupy nakedów mogłoby być dość kłopotliwe z racji braku wyeksponowanej ramy. Motocykl jest wykonany w sposób nietuzinkowy i bardzo interesujący. choć wielu osobom może nie przypaść do gustu z racji przeskalowanych elementów. Duża lampa przednia, agresywna muskularna sylwetka z wyzywającą linią, potężnie wyglądający, poprzecznie ustawiony silnik. Breva robi wrażenie. Widać włoskie przywiązanie do szczegółów. Pierwszy rzuca się w oczy potężny bak i reflektor. Z tyłu znajdują się podwójne światła tylne z zintegrowanym sygnałem stopu, oraz wystające na słupkach kierunkowskazy. Razem tworzą wizerunek dzikiej miejskiej bestii. Wyeksponowany silnik o pojemności 850 cc, duże, basowo brzmiące tłumiki i ogromne tarcze przypominają o sportowym zacięciu maszyny. Zegary umieszczone są centralnie. Posiadają analogowy obrotomierz, prędkościomierz, oraz wskaźnik stanu paliwa, ciekłokrystaliczny wyświetlacz. Wśród kontrolek swoje miejsce znalazły kierunkowskazy, światła awaryjne, kontrolka stanu oleju, rezerwy oraz luzu. Na manetkach znajdują się przełączniki kierunkowskazów, opcji komputera pokładowego, przycisk klaksonu, świateł awaryjnych i podwójny przycisk do odpalania i wyłączania silnika. Rozrusznik wyposażony jest przy tym we wspomaganie, co pozwala na odpalanie bez zabawy gazem czy męczenia motocykla.

Breva posiada dwucylindrowy, czterosuwowy, poprzecznie ustawiony silnik widlasty będący wraz z przeniesieniem napędu w formie wału symbolem marki od 1965 roku. Silnik połączony jest z wałem sześciobiegową skrzynią biegów z suchym sprzęgłem. Bardzo sztywne zestrojenie jednostki napędowej powoduje, że nawet podczas bardzo delikatnego dodawania gazu odczuwa się drobne szarpnięcie. Rekompensuje to dobre przyśpieszenie i zadowalająca moc wynosząca 75 KM przy 7600 obrotach na minutę. Silnik generuje maksymalny moment obrotowy 66 Nm przy 7000 obr/minutę. Jeździe towarzyszą wyraźne, ale nie natrętne drgania jednostki napędowej. Wydech w systemie 2 w 1 spełnia normę spalania EURO3 i tworzy przyjemny dla ucha pomruk. Maszynę zatrzymują dwie potężne 320 mm, czterotłoczkowe tarcze z przodu i pojedyncza tarcza 282 mm z dwoma tłoczkami z tyłu. Breva korzysta z 17 calowych kół z przodu i z tyłu, uzbrojonych w opony kolejno 120/70 i 180/55. Na sucho motocykl waży 230kg, jednak nie dane jest tej masy odczuć ani podczas jazdy, ani na postoju. Maszyna pewnie się prowadzi.













Cena nowej
maszyny, to 12 000 euro. Jako opcję można wybrać kufry boczne, wspornik kufra centralnego miękki, oraz twardy kufer centralny o pojemności 28 lub 45 litrów, tankbag, przednią szybę, obniżone siedzenie, osłonę zbiornika, alarm, tylny błotnik montowany na kole, podgrzewanie manetek, torbę montowaną na siedzenie i torbę na kierownicę. Motocykl spodoba się panom i wyższym paniom, jednak posiadanie go wiązać się będzie z wysokimi kosztami w przypadku napraw i wymiany podzespołów na oryginalne. Nagrodą jednak będzie ciekawa, włoska maszyna.




Pełna specyfikacja na stornie dealera.

czwartek, 6 maja 2010

Harley Davidson XL 1200 Custom

Czwartek Szósty maja. Demo Track Tour. Chudów.

Połączenie tych słów przyprawiało mnie od dnia złożenia rezerwacji o uśmiech na twarzy. Wszak jako ujeżdżacz "potęgi" widlastego silnika o pojemności 125cm sześciennych nie miałem zielonego pojęcia czego się spodziewać po tym niepozornym monstrum stajni z Milwaukee, a ciekawość pochłaniała mnie od wewnątrz. O Harleyach słyszałem, jak każdy, wiele sprzecznych opinii. Motocykle tej marki mają skrajnie różny odbiór wśród mas, jednak jest to jedna z ich zalet, a nie wad. Przynajmniej nikt nie jest względem nich obojętny.

Czarne chmury

Całość zapowiadała się jednak nijak, z racji aury, która od piątku raczyła Śląsk deszczem i zasłoną chmur. Czarno widziałem całość gdyż na czwartek zapowiadano ulewne deszcze. Jednak czwartkowa pogodynka zasiała we mnie ziarno nadziei twierdząc, że koło południa deszcz powinien się ustąpić na rzecz wyższych temperatur i odrobiny słońca. Tak też się stało, a do godziny 16.00 drogi zdążyły praktycznie zupełnie wyschnąć. Czas wyruszyć.


Zamek i Chrom

Jazdy zacząłem od roboty papierkowej. Kserowanie dokumentów, wypisywanie umowy i oświadczenia. Przydział na motocykl nr 3. Wśród zaparkowanych Harleyów wypatrzyłem maszynę błyszczącą pomimo natłoku chmur chromem i czarnym metalicznym lakierem z poszukiwaną cyfrą na ladze. Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne. Klasyczny wygląd z elementami stylistyki sportowej. Motocykl wykonany jest staranniej niż więksi bracia. Elementy nielakierowane i niechromowane są raczej ukryte, lub nie rzucają się w oczy. Wygląda po prostu ładnie. Żeby go odpalić, muszę czekać na pozwolenie, więc sprawdzam pozycję za kierownicą i wygodę siedzenia. Tutaj na uwagę zasługuje przywiązanie Harleya do klasycznej pozycji za kierownicą z nogami wyciągniętymi do przodu. Motocykl ma 2275 mm długości przy wysokości siedziska 710 mm i nachyleniu główki ramy pod kątem 30,1 stopnia. Pozycja sama w sobie jest wygodna, poza mankamentem w postaci odległości podnóżków. Przy wzroście 180 cm odczuwałem dyskomfort kolan. Kanapa jednak jest rewelacyjnie wygodna, salony meblowe powinny pozamykać linie produkcyjne foteli i udać się na korepetycje do Harleya. Centralnie ustawiony prędkościomierz jest jedynym zegarem, nad nim znajdują się malutkie kontrolki. Mylący jest brak obrotomierza, ale okazuje się być niepotrzebny.
Pada sygnał. Można odpalić. Głęboki pomruk jak muzyka wypływa z podwójnego wydechu. Zgodnie z radą Mariusza odpalam siedząc na motocyklu, nie wyczuwam jednak niesamowicie silnych wibracji. Fakt faktem, silnik się rusza, ale jest wyregulowany tak, że trzęsie akurat tyle, ile się oczekuje od takiego motocykla. Chłodzony powietrzem silnik Evolution z elektronicznym wtryskiem daje tym wiele frajdy. Postawienie go do pionu wymaga odrobiny siły, jednak po tym cała masa ulatuje w niebyt, a jedyną jej oznaką pozostaje ciężar odczuwalny na kierownicy podczas postoju. Szybko jednak o tym zapominam szukając po omacku podnóżków. Z pewnym strachem, ale też i z podnieceniem odkręcam gaz uwalniając melodię z piekła rodem. Wrzucam jedynkę i ustawiam się do wyjazdu.




Wieprze

Pierwszym etapem przejazdu jest przemieszczanie się po mniejszych wsiach w kierunku nowo wybudowanego odcinka autostrady. Motocykl moc oddaje gorliwie, ale miarowo. Pierwsze parę przyśpieszeń i zwolnień powoduje wrażenia jak z roller coastera. Nigdy nie siedziałem na maszynie o ponad litrowym silniku. Moment obrotowy wynoszący 98 Nm i motor pojemności 1203cc początkowo dają w kość. Szybko jednak przyzwyczajam się do prowadzenia, w czym pomaga wybaczające błędy sprzęgło i zdumiewająca elastyczność silnika. Każdorazowo przy odkręceniu gazu bombarduje mnie powietrze a z rur dobywa się melodia, która równie dobrze mogłaby gościć na czołowych miejscach radiowych list przebojów. Mimo szyku obstawionego przez przewodników wolność ryczy mi do ucha. Uśmiech nie schodzi mi z paszczy. W zakrętach motocykl zachowuje się poprawnie, bez problemu utrzymując stały kurs i solidnie trzymając się w łukach. 270 kg, a z jeźdźcem 345 wydaje się nie istnieć. Dwutłoczkowy hamulec przedni oraz jednotłoczkowy tylni są jednak słabe. Awaryjne hamowanie nie wchodzi w grę. Już samo dohamowywanie podnosi poziom adrenaliny.
Wyjeżdżam na autostradę. Odkręcenie manetki i momentalnie na blacie pojawia się 140 kilometrów na godzinę. Nie ryzykowałem więcej, gdyż przy wiejącym wietrze groziło to zrzuceniem z motocykla, a i tak trochę wysiłku wymagało utrzymane się w początkowej pozycji. Tutaj dały o sobie znać podnóżki. Poprawienie nóg działa jak postawienie żagla, co przekonuje mnie do nie przekraczania obranej prędkości. Wysoki moment obrotowy cieszy podczas każdego przyśpieszenia i pozwala na zostawianie w tyle całego czterokołowego ustrojstwa. Harley robi to co powinien - cieszy.
Zjazd z autostrady. Powrót. Podziwiam piękne widoki podczas przejazdu drogą przez las raz za razem pokonując zakręty po równych łukach. Zjazd na parking. Odbiór dokumentów.

Po.

Motocykl pozostawia po sobie świetne odczucia. Daje niesamowitą ilość frajdy. Ja całą drogę suszyłem zęby. Jego masa i wielkość pozwala na jazdę osobom obu płci , jednak bardzo wysokie osoby będą narzekać na brak miejsca na komfortowe ułożenie nóg. Wygoda, przyśpieszenie, dźwięk, wygląd i cała lista innych cech sprawia, że do motocykla chce się wrócić. 1200 Custom to archetyp sportstera-Harleya. Wygodne siedzisko, mocny widlasty silnik o pojemności 1200 cc, pasek zębaty, klasyczna stylistyka i to coś, co sprawia, że na hasło Harley-Davidson wszyscy odwracają głowy, żeby zobaczyć o co chodzi. Motocykl ma w sobie urok i niesamowitą charyzmę sprawiającą, że wybacza mu się błędy i przewinienia względem jeźdźca. Jednak wszystko ma swoją cenę, a Harley potrafi o tym wyjątkowo dotkliwie przypomnieć. Cena około 11 200 euro odstrasza osoby nie grzeszące nadmiarem finansów, szczególnie, że części zamienne do HD są drogie, a jak wieść o marce niesie, motocykl nie grzeszy bezawaryjnością. Mimo wszystko, 1200 Custom posiada czar motocykla z klasą i z pewnością uwiedzie niejedną osobę.


Pełną specyfikację techniczną można znaleźć na stronie dealerów.